Co jest do zrobienia w kuchni? Kompost!

Żeby uporządkować pomysły i zadania związane z przejściem na życie bez śmieci, postanowiłam przeanalizować wszystkie sprawy „śmieciowe” związane z różnymi „gałęziami gospodarki” naszego domu.

Zaczynam od kuchni. Generujemy w niej dwa rodzaje odpadów:

1. Resztki jedzenia i inne odpadki organiczne.

2. Opakowania.

Dzisiaj napiszę o odpadkach organicznych. Co z nimi robić?

Po pierwsze, ograniczać ich produkcję, czyli zużywać co się da, a po drugie – kompostować.

Co do kwestii pierwszej, nie będę wyważać otwartych drzwi, więc polecam znakomity artykuł Joanny Gołębiewskiej

„Bez marnotrawstwa żywności”

Przyznam się, że z mam problem z planowaniem posiłków i zakupów, a co za tym idzie – również z pozostającymi, niezużytymi resztkami. Postanowiłam zatem mrozić lub suszyć co się da (np. zieleninę albo chleb). Uczę też dzieci niezostawiania resztek na talerzach. Czasem zostaje im kilka ziarenek ryżu lub kawałek makaronu – pytam więc: Co mam z tym zrobić? Wyrzucić? Wiedzą już, że mamy nie „produkować” śmieci więc zjadają.

Swoją drogą to ciekawe jak taki eksperyment odśmiecania uwrażliwia na wartość jedzenia. Okruchy chleba, kawałek ziemniaka, kilka ziarenek kaszy – wydają się niczym, a przecież w różnych okolicznościach (dla nas na szczęście historycznych) mogą znaczyć wiele.

Pamiętam, jak odwiedził nas jakieś 9 lat temu znajomy franciszkanin, brat Robert, misjonarz pracujący w Republice Środkowej Afryki. Zrobiłam na śniadanie jajecznicę. Byłam zdziwiona, widząc jak brat Robert zeskrobuje resztki jajecznicy z patelni. Widząc moją minę, wyjaśnił, że w Afryce każdy okruch jest na wagę złota.

Wracając do analizy – co mam w temacie niemarnotrawienia do zrobienia?

Planować, nie kupować za dużo, zjadać, mrozić, suszyć.

Jednak żeby nie wiem jak człowiek się starał, jakieś resztki jednak zostaną. A więc przechodzimy do kwestii drugiej, czyli kompostowania.

Pytanie – jak to robić w warunkach mieszkania w bloku?

Okazuje się, że jest to praktykowane. Nie będę się powtarzać, bo napisano o tym świetne artykuły, które Wam niniejszym linkuję:

Ulica Ekologiczna

e-ogrody

Senior.pl

„Ferment w osiedlowym kompoście”

Czytałam, czytałam i wynikało z tego czytania, że jeśli oprócz odpadków roślinnych chcę kompostować też odpadki gotowane i mięsne, to mam dwa wyjścia:

bokashi

albo

dżdżownice kalifornijskie.

Ponieważ bokashi jest drogie, a dżdżownice są zwierzątkami, zdecydowałam się na zwierzątka.

Zrobiłam zatem eksperyment i założyłam niewielki kompostownik na balkonie. Zakupiłam też małe pudełeczko dżdżownic i niestety… utopiłam je… Naczytałam się o tym jak to lubią mieć wilgoć i przesadziłam. W końcu ogrodnicy lubią przesadzać, prawda?

Muszę przyznać, że było niewesoło, a raczej „niepachnąco”, ale z pomocą kory, ziemi i wielkiego płaskiego pudła jakoś to ogarnęłam. Minęło kilka tygodni i pachnie juz ładnie ziemią.

Teraz kompostuję bez dżdżownic i bez bokashi, ale nie wyrzucam mięsa i nabiału.

Przydałaby się nam jakaś świnka do zjadania tych resztek mięsno-nabiałowych. (Ludzie hodują w mieście świnki morskie, ciekawe czemu domowych nie hodują?) Na razie uczę dzieci niezostawiania resztek na talerzach i mrożę to czego nie dajemy rady przejeść. Ale kości i skórki od kurczaka wyrzucam. Myślałam o tym żeby je mrozić i wywozić na wieś ale na razie nie mam komu.

Trzeba będzie zaprzyjaźnić się z jakimś rolnikiem z okolicy. Mógłby stanowić rynek zbytu dla kompostu i resztek, jednocześnie będąc dostawcą płodów rolnych.

Może kogoś polecicie?

Innym problemem przy kompostowaniu są skórki cytrusów i pestki owoców, których na kompost się nie wyrzuca (pierwsze są czymś skażone, wolę nie wiedzieć czym, a drugie – wiadomo).

Tak więc, z braku lepszego pomysłu, skórki od cytryn i pestki suszę i zastanawiam się co dalej? Ze skórek mogę zrobić pot pourri, a z pestek – może wypełnienie do jakiejś pufy? Tylko jak je oczyścić? Do mrowiska wsadzić? No i zbierać bym je musiała chyba lat kilkanaście.

Może podsuniecie jakieś rozwiązania?

Ech, jest z tym wszystkim sporo zachodu i czasem mnie to przerasta, więc różnie bywa z konsekwencją.

Faktem jest jednak że uzmysłowienie sobie ile wyrzucamy odpadków, które przy niewielkim wysiłku mogłyby posłużyć do użyźnienia gleby jest bardzo pouczające!

 

P.s. O dalszym ciągu moich przygód z kompostem i o tym jak wykorzystuję resztki jedzenia przeczytacie tutaj.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża, mama dwóch nastolatków i jednej córeczki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię robić na drutach i szydełkować, ale jeszcze bardziej – pisać. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze.

7 komentarzy

  1. W ogóle zwierzątka domowe b.się przydają do "zielonego" życia. Moje gryzonie zjadają obierki z kalarepy czy łupiny z arbuza, psy zajmują się nabiałem. Dostaję od znajomych suche pieczywo (u mnie nigdy nie zostaje) – też zjedzą 😀

  2. Jeśli się nie mylę, jacyś państwo na Ursynowie mają w domu świnię 🙂

    Osobiście w kwestii resztek zwierzęcych, polecam psy. Mogę pożyczyć moje 😉

  3. Podziwiam konsekwencję, zwłaszcza w kompostowaniu!
    Internet ma kilka pomysłów na cytrusowe skórki (na pestki jeszcze nie znalazłam…). Nie jest to całkowite zutylizowanie tychże, ale ich ponowne użycie. Można zrobić świeczkę ze skórki mandarynki/pomarańczy i oliwy (testowałam, działa, ale "knocić" musi dobrze nasiąknąć oliwą przed zapaleniem): http://www.instructables.com/id/Orange-Candle/
    Ja robiłam też pudełeczka ze skórek grapefruitów (bo łatwiej można je zdjąć z połówek owocu bez uszkadzania) i suszyłam – przewinięte na lewą stronę – na dwóch słoikach o różnych średnicach: http://www.oneworldprojects.net/Public/HomeDecor/DecorativeBoxes/OtherBoxes/index.cfm?productID=6870
    I tu: http://makezine.com/2011/05/25/a-box-made-from-a-dried-orange-peel/
    Kiedyś napotkałam też filmik o robieniu pojemniczków (w kształcie sakiewko-buteleczki zatykanej korkiem) na tytoń ze skórek bergamotek 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *