Kwestia „jak zacząć” w wielu życiowych sytuacjach bywa paraliżująca.
Wiem sama po sobie, że gdy mam dużo rzeczy do zrobienia i boję się, że nie zdążę danego dnia uporać się z nimi, mam ochotę po prostu usiąść i poczytać książkę. Zwyczajnie nie wiem jak i od czego zacząć. Jasne, niby znam zasady ustalania prorytetów, podziału spraw na ważne, pilne oraz ważne i pilne, ale mam problem polegający na gromadzeniu się spraw i ważnych, i pilnych…
W takiej sytuacji odblokowujące bywa zajęcie się czymkolwiek z naszej listy spraw do zrobienia.
Bez większego planowania i zastanawiania się. Widok natychmiastowych efektów naszego działania, poczucie że posuwamy się do przodu dodaje nam motywacji do dalszej pracy.
Sprzątnij jedną półkę dziennie, radzi Leo Babuta, guru minimalistów. Coś w tym jest. Metoda małych kroków znana jest nie od dziś. W metodzie nauki gry na instrumentach Shinichi Suzuki ważne jest, aby ćwiczyć codziennie, choćby to miało być tylko pięć minut.
A zatem zachęcam Was do działania metodą małych kroków również w kwestii odśmiecania świata. Oto zero waste dla początkujących.
Na przykład, zgodnie z zasadami zero waste, spróbuj:
-
Odmówić w sklepie choć jednej torebki foliowej dziennie.
-
Nosić w torebce zwijaną siatkę na zakupy.
-
Odmówić sobie lub dziecku raz na jakiś czas choć jednej rzeczy generującej niepotrzebne odpady, a w dodatku niezdrowej czy niezbyt potrzebnej, np. batonika, lizaka czy gazetki z zabawką.
-
Nie kupować sobie piątej pary spodni czy siódmej spódnicy, dziesiątego garnka czy piętnastej świeczki pachnącej.
-
Kupić coś raz na jakiś czas w ciuchach/rzeczach używanych.
-
Zastanowić się, czy naprawdę potrzebujesz tego co zamierzasz kupić. Może masz coś, co tę rzecz zastąpi, albo możesz to od kogoś pożyczyć?
-
Będąc na zakupach, zastanowić się czy to co chcsz kupić da się kupić w szklanym lub papierowym opakowaniu zamiast w plastiku.
-
Użyć ponownie tych samych:
- Papierowych torebek od pieczywa. Staram się kupować w sklepach, w których pieczywo jest pakowane w papier, a nie w folię, no… bo… zapominam mojej torby bawełnianej na chleb.
- Butelek PET po napojach. „Zdzieram” wszystkie butelki jakie znajdą się w domu. Wyrzucam dopiero gdy są już pogniecione na maksa.
- Wytłaczanek do jaj (tak, trzeba wtedy kupować jaja na targu).
- Torebek foliowych – do ponownych zakupów. Reklamówek – jako worków na śmieci, ale nie na tak zwane suche. Suche wyrzucać bez worka.
- Puszek po orzeszkach Felix – do zakupów bakalii czy innych sypkich produktów. Do pakowania drugiego śniadania.
- Starych skarpetek, które zgubiły swoją drugą połówkę – jako szmatek do czyszczenia butów.
- Słoików i butelek – wiadomo do czego. Jest motywacja żeby zrobić dżemy lub soki.
-
Przerobić. Najbardziej oczywisty dla mnie jest przerabianie starych obrusów na serwetki i ścierki (moja Mama zawsze tak robiła), albo starych ubrań na siatki na zakupy (to bym chciała robić, jak już będę miała odchowane dzieci). Właściwie przerobienie puszki po orzeszkach na opakowanie do drugiego śniadania też jest jakąś przeróbką, prawda?
-
Kompostować choć w małym zakresie. Nawet w ramach eksperymentu, w doniczce.
-
Iść na całość i kupić kompostownik Bokashi albo dżdżownice kalifornijskie.
-
Zamienić mydło w płynie na mydło w kostce, kupowane luzem albo w papierze.
-
Zrezygnować z oddzielnych kremów do rąk, twarzy, ciała na rzecz jednego uniwersalnego (u mnie jest to Nivea w blaszanym pudełku. Da się z nim żyć, choć nie jest puszysty i nie wchłania się błyskawicznie).
-
Zamienić plastikowe szczoteczki do zębów na drewniane (np. takie jak w sklepie Ecobamboo).
-
Dla kobiet: zamienić jednorazowe podpaski i wkładki higieniczne na wielorazowe, tkaninowe lub na kubeczek menstruacyjny.
-
Zamienić oddzielne płyny do mycia okien, umywalek, piecyków, podłóg itp. na uniwersalny płyn czyli wodę z octem i olejkiem zapachowym. Płyn w razie potrzeby uzupełniamy sodą oczyszczoną, czyli sypiemy sodę (np. na płytę kuchenki), spryskujemy płynem i szorujemy.
-
Oddać lub sprzedać zamiast wyrzucać niepotrzebne rzeczy.
Oto małe kroki, które możecie zrobić już dziś. Zróbcie ten pierwszy.
Zróbcie jedną z tych rzeczy raz na dzień, tydzień, miesiąc.
Nieważne ile razy zapomnicie zabrać swoje opakowania na zakupy. Nieważne ile razy ulegniecie i kupicie parówki w foliowych osłonkach. Róbcie małe rzeczy i nie poddawajcie się.
Jeśli zauważycie, że nosicie Bezśmieciowe Okulary, to znaczy że cel został osiągnięty. Bo w prawdziwe, całkowite zero waste na razie nie wierzę.
Dopisek z 2018 roku: powyższy artykuł o zero waste dla początkujących stał się impulsem do stworzenia wyzwania #RokBezMarnotrawstwa oraz mini kursu „Jak być (choć trochę) zero waste i nie (dać się) zwariować”, na który możecie…
Oj! Dopisek z 2020 roku: aktualnie zbieram zapisy na listę oczekujących na drugą edycję kursu online (jeszcze nie wiem czy będzie to e-book czy coś innego) „Jak być… itd.” – no, o niezwariowanym zero waste.
Część z tych punktów udaje mi się wypełniać ale nie wpadłam na to aby nosić oddzielną torbę na chleb, a przecież kiedyś to było oczywiste. Muszę to wprowadzić.