Klient nasz pan? Ech… w co pakować produkty sypkie?

Miałam dziś zaplanowany wpis w postaci przemyślanego, zorganizowanego i dopracowanego artykułu.

Nabrałam jednak chęci na wpis spontaniczny i nieprzemyślany.

Opiszę Wam moją przygodę zakupową na bazarku.

Podchodzę do stoiska z produktami sypkimi sprzedawanymi na wagę z worków (wymarzone dla bezśmieciowców). Po dłuższej chwili wychodzi z budki młody mężczyzna z kucykiem i patrzy na mnie ponuro, jakby chciał powiedzieć „Czego babo przylazłaś?”.

Mam odruch ucieczki, ale odważnie mówię:

– Poproszę kilogram fasoli Jaś do tej torebki – pokazuję lekko naderwaną na brzegu papierową torebkę po pieczywie.

„Z kucykiem” nic nie mówi, bierze foliówkę, nasypuje fasoli, waży, zawiązuje i podaje mi. Zaczyna mnie coś ściskać w żołądku (a może zaczynam się żołądkować?).

Mówię jednak grzecznie:

– Nie słyszał Pan, że prosiłam do TEJ torebki?

– Słyszałem, ale nie pakuję do takich torebek. One są do pieczywa. W dodatku TA jest już naderwana więc nie utrzyma ciężaru.

– No dobrze, ma Pan rację, ta jest pewnie za słaba, ale przecież mąki i kasze też są pakowane po kilogram w papierowe torebki. Jakbym taką przyniosła, to zapakowałby mi Pan?

– Nie.

– Aha. (Więcej tu nie przyjdę. – dodałam w duchu.)

Całe szczęście, że nie było za mną kolejki. Zresztą, przy tak miłej obsłudze to chyba nic dziwnego…

I co? I jak mam więcej nie przyjść, skoro uparłam się jak maniaczka, że nie będę brać śmieci i skoro w okolicy to jedyne znane mi miejsce gdzie mogę tyle produktów kupić na wagę?

A właśnie że następnym razem przyjdę ze słoikami albo z pudełkami po lodach i niech spróbuje mi ten „Z kucykiem” nie zapakować tak jak chcę!!!

 

P.s. Aktualizacja anno domini 2016: Ha! Mam już szmaciane woreczki do pakowania sypkich produktów. Mama, jak zwykle niezastąpiona, mi je uszyła!

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża, mama dwóch nastolatków i jednej córeczki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię robić na drutach i szydełkować, ale jeszcze bardziej – pisać. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze.

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *