Rok Bez Marnotrawstwa. Czym jest marnotrawstwo? Marnowaniem.
Oszczędzaj papier, proszę! Bo oszczędzanie jest przeciwieństwem marnowania!
W poradnikach na temat wychowywania dzieci często mowa jest o tak zwanej „pozytywnym języku”. Co oznacza, że zamiast mówić dziecku: „Uważaj żebyś nie spadł z tego drzewa!” , mówimy „Trzymaj się mocno gałęzi!”. Pozwólmy sobie na eksperyment myślowy i zastosujmy ten „pozytywny język” do „zero waste”. Co byśmy otrzymali? „Save”! Oszczędzaj!
Będąc na drodze do nieśmiecenia skupiamy się na tym, by… właśnie – nie śmiecić – nie generować śmieci i odpadów zanieczyszczających naturę.
A gdybyśmy zamiast starać się być „zero waste”, postarali się być po prostu oszczędni?!
Proste, prawda? Jestem oszczędna (chodzi oczywiście o taką hipotetyczną, idealną „ja”), więc wiele rzeczy kupuję z drugiej ręki, wypożyczam (i pożyczam), naprawiam, używam tak długo jak tylko się da. Nie ulegam zachciankom zakupowym, wolę kupić owoce suszone na wagę niż batonika, w zimie swojską kapustę czy buraki niż hiszpańskie pomidory (taniej i zdrowiej). Jadę rowerem zamiast samochodem. Biorę prysznic zamiast pławić się w wannie. Myję się zwykłym szarym mydłem zamiast „fa-w-płynie-m”.
Wypisz wymaluj zero waste! (Widzicie? Nawet nie wspomniałam o foliówkach ani plastiku!)
Zauważyłam, że często, zwłaszcza na początku przygody z zerołejstem zafiksowujemy się na tym, by nie kupować rzeczy w opakowaniach, bo to one głównie zapełniają nasze kosze na śmieci. A może zacząć od innej strony?
Zwyczajnie, staroświecko – od oszczędzania?
Zachęcałam Was do oszczędzania wody i czasu. Tak sobie teraz myślę, że to trochę mało… Chcąc być zero waste (lub less waste) nastawmy się na oszczędzanie! Wody, energii, paliw, czasu… słowem – naturalnych zasobów, odnawialnych lub nie.
O oszczędzaniu energii trąbi się tu i ówdzie dosyć często, bo i energooszczędne urządzenia, i energooszczędne świetlówki… dlatego dzisiaj chcę przypomnieć, że powinniśmy oszczędzać również… papier.
Oszczędzaj papier!
Cóż… czasy mamy takie, że papier jest tani i powszechnie dostępny. A jak coś jest tanie i łatwo dostępne, to przestaje być szanowane i oszczędzane.
Nasze (tak, tak, nasze!…) regały, stoły, stoliki, parapety czasami nawet, o zgrozo, podłogi są zapełnione książkami, czasopismami, dokumentami, podręcznikami, zeszytami, rysunkami dzieci. Skrzynki pocztowe – ulotkami, które bez czytania i bez zmrużenia oka (chyba że nosimy już bezśmieciowe okulary) wyrzucamy do kosza. Na ulicy i w innych miejscach publicznych jesteśmy obdarowywani darmowymi gazetkami, ulotkami, wizytówkami, folderami reklamowymi, które też bezrefleksyjnie bierzemy (chyba że… jak wyżej). Kupujemy notesy, kalendarze, organizery, ech, długo by wymieniać.
Przytoczę Wam anegdotkę.
Byłam ostatnio z dziećmi w Drohiczynie, na kilkudniowych warsztatach w naszej szkole Benedykta. W programie były między innymi zajęcia na temat ekologii w Nadleśnictwie w Sokołowie Podlaskim. W ramach programu „Młodzi dla środowiska”. Po interesującym wykładzie na temat pracy leśników, ochrony lasów, a także poroży i rogów (niesamowity temat!), odbył się warsztat na temat ochrony przyrody. Jednym z zadań dla dzieci było napisanie na kartce (dostały w tym celu po czystej kartce A4) odpowiedzi na pytanie: W jaki sposób chronię przyrodę?
Nasze chłopaki, lenie patentowane, nie chciały nic pisać. Wobec tego zażartowałam, że niech nic nie piszą, tylko pokażą puste arkusze i powiedzą, że chronią przyrodę… oszczędzając papier.
Tak właśnie zrobili.
Żart żartem, ale wydaje mi się, że temat jest lekceważony. Bo właściwie dlaczego więcej słyszymy o oszczędzaniu prądu niż papieru? (może dlatego, że nadużywanie prądu bardziej „daje po kieszeni”?)
Dlaczego na wykładach i warsztatach dla dzieci na temat ochrony przyrody mówi się o tym, że nie wolno śmiecić w lasach (i bardzo dobrze, że się mówi!), a nie mówi się o tym, żeby… oszczędzać papier? Przecież papier to drzewa!
Co więcej, w styl życia zero waste jest trochę wpisane podejście – unikaj plastiku, a zamiast niego używaj papieru i drewna. Sama tak pisałam wielokrotnie na tym blogu i też często tak robię, wybierając na przykład makaron w tekturce zamiast w folii. Bo jednak papier czy drewno to materiały kompostowalne. Ale ich nadmierne zużycie też nie jest zero waste!
Cóż. Zero waste byłoby zrobić ten makaron samemu.
Obawiam się, że nie ma rozwiązań idealnych i prędzej czy później musimy iść na zerołejstowe (oby nie zgniłe, raczej skompostowane) kompromisy. W każdym razie pamiętajmy, proszę: Oszczędzanie papieru jest bardzo ważne!
Oto zatem przed Państwem zadanie 48. w naszym wyzwaniu: Oszczędzaj papier!
Jak oszczędzać papier?
Książki, gazety i czasopisma:
Możemy tutaj w pełni zastosować zasady z poprzedniego, czyli 37. zadania: pożyczamy, wymieniamy się, puszczamy w świat. Korzystamy z bibliotek.
Fajną praktyką mogłoby być prenumerata jakiegoś ulubionego czasopisma czy gazety na spółkę ze znajomym czy rodziną.
Warte rozważenia są też wersje elektroniczne książek, gazet i czasopism (jest to o tyle fajne, że często jeden „egzemplarz” jest dostępny na kilka urządzeń).
Dokumenty, rysunki, notesy, kalendarze:
Dokumentów do pewnego stopnia trudno uniknąć. Formularze, faktury… Oczywiście przerzucamy się na wersje elektroniczne. Jeśli się nie da, zagospodarowujemy czyste z jednej strony arkusze w sposób, o którym za chwilę.
Zwróćmy uwagę na to, by bez potrzeby nie drukować (albo nie brać) kilka razy tych samych formularzy, bo na przykład stary się pogniótł, albo pomyliliśmy się przy wpisywaniu danych.
(Tak? No i co z tego? Nawet pognieciony formularz nadal pełni świetnie swą funkcję, o ile jest czytelnie wypełniony. Zrobiliśmy literówkę? Możemy skreślić i poprawić.)
Zwróćmy też uwagę na to, żeby przy umawianiu się na wizytę do lekarza nie brać karteluszków tylko zapisywać od razu we własnym notesie czy telefonie.
Ogólnie – zwróćmy uwagę, by bez potrzeby nie używać nowych kartek, nowych zeszytów i notesów, jeśli możemy wykorzystać stare, niezapisane do końca, zapisane tylko z jednej strony.
U nas na parapecie w salono-jadalnio-pracowni stoi segregator-pudełko na papiery „z odzysku” (stare dokumenty, koperty, nieudane rysunki, notesy itp.) i nauczyłam domowników, że gdy potrzebują papieru, najpierw sprawdzają, czy nie da się skorzystać z czegoś „napoczętego”.
Mamy też kolekcję starych ściennych kalendarzy, z których mam zamiar zrobić kiedyś coś kreatywnego, oraz kolekcję zeszytów, jak ten podpisany: „Kreatywne ćwiczenia z pisania: codzienne, twórcze, relaksujące”, przeznaczony dla któregoś z chłopaków, a zapisany w… trzech trzydziestych szóstych…
O dziwo, dzisiaj tenże chłopak tenże zeszyt oraz kreatywne pisanie reaktywował!
Bea Johnson w książce „Pokochaj swój dom” (już niedługo napiszę o niej więcej!) podaje świetny patent na własnej roboty notes z zapisanych po jednej stronie arkuszy: składamy każdy arkusz na pół zapisaną stroną do środka, po czym stosik takich poskładanych arkusików dziurkujemy dziurkaczem po stronie złożenia i zawiązujemy wstążką/sznurkiem/kawałkiem tkaniny.
Ja bym jeszcze dodała, że podobny notes możemy zrobić z kopert i mniejszych karteluszków, wyciętych z tychże kopert.
Osobiście jako notesów-organizerów używam zwykłych zeszytów „szkolnych”, takich za 2,99 i robię w nich coś na kształt modnego teraz „bullet journal”, tyle że bez kwiatków, wzorków i kolorowych flamastrów czy cienkopisów.
Podręczniki i zeszyty dzieci:
Uff, jak dobrze, że podręczniki w tym roku mogliśmy wypożyczyć ze szkoły. Będą służyły kolejnym dzieciom w kolejnych latach. Koniec z podręcznikami-jednorazówkami!
Dzięki naszej edukacji domowej byliśmy spadkobiercami wszelkich podręczników nieużytecznych w szkole (bo zmiany programowe) i po trosze dlatego nasze regały są przepełnione.
Co do zeszytów, przyznam szczerze, że jesteśmy w posiadaniu sporej ich kolekcji, za to w większości świecą pustkami. Na pewno je jeszcze wykorzystamy! A potem pójdą do recyklingu (patrz niżej) lub zostaną na pamiątkę (lubimy takie pamiątki).
Ulotki, foldery, wizytówki:
Nie bierzemy! Czytamy na miejscu, pstrykamy zdjęcie telefonem i już.
Niechciana poczta:
Piszemy do nadawcy e-mail, że dziękujemy uprzejmie, ale ponieważ troszczymy się o środowisko naturalne, preferowalibyśmy biuletyn/kupon promocyjny/kartę lojalnościową w wersji elektronicznej i będziemy wdzięczni za respektowanie naszych preferencji, gdyż w przeciwnym wypadku będziemy zmuszeni poprosić o wykreślenie naszych danych z listy marketingowej.
Hmmm, mam już zanotowanych kilku takich nadawców, do których zamierzam wysłać powyższą wiadomość… jak będę miała w końcu czas zacząć wdrażać w życie wszystko to, co tak pracowicie Wam zalecam!
Pakowanie prezentów:
Temat na czasie, przedświątecznym czasie.
W światku zero waste promuje się piękną sztukę furoshiki, czyli pakowania w chusty. Chusty zresztą nie muszą być chustami, mogą być kawałkami tkanin, po prostu. Ściereczkami (jak na prezent to pięknymi, lnianymi), ręcznikami, obrusami, kawałkami niepotrzebnych a urodziwych zasłon czy firanek.
Ja polecam najpierw rozejrzeć się po domu, bo w każdym domu zalegają jakieś torebki po prezentach (my mamy w każdym razie ich tyle, że wystarczy jeszcze na kilka lat), a u niektórych (tych bardziej oszczędnych) – nawet kawałki papieru pakowego „z odzysku”, czyli zeszłorocznych prezentów. Zużyjmy więc to co mamy.
Myślę, że wielkie, grube kartki z kalendarzy ściennych też mogłyby posłużyć za ciekawe opakowanie prezenu – książki. Tudzież za okładkę – obłużkę książki, ale to dotyczy innego paragrafu tego artykułu…
Hmm, zastanówmy się także, czy nie pokusilibyśmy się o bardziej oryginalne opakowania, zrobione z gazet czy czasopism. Są kolorowe? Są. Są papierowe? Są. Są dostatecznie duże? Zobaczmy. Są oszczędne (żeby nie powiedzieć – zero waste)? Są!
A czym kleić opakowania? Klejem z mąki i wody, oczywiście!
Czym zawiązywać? Tasiemkami i paskami tkanin, najlepiej z odzysku. Nie wiem jak Wy, ale my mamy całą szufladę różnych tasiemek, wstążek i sznurówek z… no nie wiem skąd!
A! No i nie zapomnijcie, gdy już dostaniecie prezenty, zachować ich opakowań na przyszły rok! (Chyba że poprosicie świętego Mikołaja o zapakowanie prezentów w sposób, o jakim piszę powyżej?! Zalinkujcie im mój artykuł!)
Torby papierowe w sklepach:
Zabieramy swoje, z tkaniny! A jeśli zdarzy się Wam zapomnieć, zabierzcie tę sklepową i wykorzystajcie ją ponownie.
Upcykling i reusing papieru:
Oddajemy na makulaturę (to też jest jedno z zadań!), robimy papier maché, wykorzystujemy do origami (ostatnio jedna ze znajomych napisała na fb, że proponuje kalendarz adwentowy złożony z elementów origami!), wyplatania koszyczków, robienia zakładek do książek
…i wielu innych fajnych rzeczy, które wymyślicie!
Ja np, używam ponownie serwetek zabranych z restauracji (kiedyś często zapominałam o swojej chusteczce materiałowej) w roli ręczników papierowych i „przekładaczy” do patelni teflonowych, żeby nie rysowały się szorując jedna o drugą.
Używam też torebek po mące, cukrze i płatkach owsianych od pakowania kanapek na drugie śniadania i jako „trzymadełka” butelki (niestety, plastikowej…) z olejem, bo zazwyczaj tłuści się podczas używania. Wkładam po prostu butlę w torebkę, wtedy nie ślizga mi się w ręku ani nie plami szafki.
Pudełek po butach używam do sezonowego przechowywania butów, a ostatnio jeśli mogę, odmawiam zabierania ich ze sklepu.
Papierowych toreb zakupowych też odmawiam, jednak jeśli mi się jakaś przyplącze, używam jej do pakowania prezentów albo… do zakupów, dopóki nie wyzionie ducha.
Wytłaczanek do jaj używam ponownie lub oddaję do sklepu.
Zresztą, przeczytajcie sobie zadanie #30 – tam pisałam o ponownym używaniu różnych rzeczy.
Miłego oszczędzania Wam życząc – bo wszak okres przedświąteczny to dobry czas na trening w tej materii – pozostaję ufna, że uda się Wam wprowadzić w życie choć kilka z opisanych tutaj sposobów na oszczędzanie papieru.
Bo, broń Panie Boże, absolutnie nie polecam wprowadzania ich wszystkich na raz!
PS Natomiast polecam się ze swoim kursem (darmowym!), który zamierzam uruchomić po zakończeniu wyzwania Rok Bez Marnotrawstwa. Kurs będzie swoistym podsumowaniem, wyzwaniem w pigułce, pozwalającym odczarować temat zero waste osobom dotychczas podchodzącym do niego jak do jeża.
Może macie znajomych którym by się przydał? Zaproście ich!
Dziękuję!
Jeden komentarz