Wielorazowe myjki do kąpieli i płatki kosmetyczne – na start!

Powiem tak: Jako adeptki (adepci) zero waste, jesteśmy minimalist(k)ami, więc makjaż i rzeczy nie-niezbędne, takie jak myjki do kąpieli czy płatki kosmetyczne, nas nie interesują.

Szczególnie gdy jesteśmy adeptami zero waste, a nie adeptkami. Ale powiem też tak: jako adeptki zero waste, jesteśmy też kobietami. Więc bez przesady z tym minimalizmem, dobrze?

Jeśli o mnie chodzi, to zdanie „bez przesady z tym minimalizmem” wypowiadam, gdy zamawiam włóczkę do szydełkowania albo gdy kupuję książkę. Co do makijażu – z przyjemnością i radością z niego zrezygnowałam, gdy tylko dojrzałam na tyle, żeby mieć pewne rzeczy w tak zwanym poważaniu. Czyli – żeby robić tak, jak uważam za słuszne, a nie tak, jak uważam, że inni uważają za słuszne. W kwestii makijażu, rzecz jasna.

No więc skoro zamawiam tę włóczkę (no bo bez przesady…), to później z niej szydełkuję. A ponieważ jestem z natury osobą pragmatyczną, wymyślam, co by tu praktycznego wyszydełkować. I szczerze mówiąc, na włóczkę bawełnianą nie miałam za bardzo pomysłu. Nie chciałam rzucać się na duże projekty typu kocyki, a czapek się raczej z tego nie robi. Ale z pomocą Instagrama i moich na nim koleżanek wymyśliłam (czytaj: zgapiłam) i zrobiłam. Po pierwsze – płatki kosmetyczne, po drugie – myjki. Myjek zrobiłam trzy rodzaje: a) zwykły kwadrat z uchem, czyli myjkę kuchenną zwaną zmywakiem, b) mini-myjkę – woreczek na płatki kosmetyczne, i c) myjkę a la rękawica, z otworem na kciuk.

I właśnie dlatego – skoro już zrobiłam te płatki kosmetyczne i myjki – pomyślałam, że zrobię zadania, w których zaproponuję Wam ich używanie. To się nazywa kreowanie popytu, prawda?

No bo przecież i tak używacie płatków kosmetycznych, prawda? I na pewno lubicie się od czasu do czasu pomasować gąbką albo myjką, prawda? Tylko chodzi nam o to, by robić to na sposób jak najmniej impaktowy dla środowiska, jak najmniej – nazwijmy go – śmieciotwórczy. A jak wiemy, najmniej śmieciotwórcze jest używanie produktów wielorazowych. Jednorazówkom mówimy stanowcze NIE.

Zatem zadania #16 i #17 w naszym wyzwaniu Rok Bez Marnotrawstwa to: Myjki i płatki kosmetyczne wielorazowe – na start!

https://www.instagram.com/p/Byha2lpCRMA/

Jednorazówki to są te krople, które nie drążą skały, tylko które zamarzają, tworząc górę lodową. Albo plamy plastiku na oceanach. O patyczkach, o szczoteczkach, o foliowych torebkach. O gąbeczkach kuchennych, o słomkach, kubkach i naczyniach jednorazowych, o plastiku w ogóle pisałam już na tych łamach nieraz. A o gąbkach myjkach ani o płatkach kosmetycznych – chyba jeszcze nie.

Myjki kąpielowe to bardzo stary wynalazek.

Dawno, dawno temu, kiedy nie było jeszcze gąbek z tworzyw sztucznych, były gąbki naturalne. Ja co prawda z dzieciństwa takich nie pamiętam, ale wiadomo, że za PRL-u to był głównie ocet (też zresztą przydatny w życiu zero waste). Pamiętam za to myjki szyte z ręcznika. A później to już pamiętam kolorowe gąbki, najlepiej z jednej strony białe-szorstkie. Wiecie co? Nie mogłam bez nich żyć! Nie wiem dlaczego, bo potem, kiedy z nich zrezygnowałam ze względu na ograniczanie śmieci, bardzo szybko się od nich odzwyczaiłam.

No a teraz, kiedy sobie wydziergałam tę bawełnianą myjkę-rękawicę, całkiem sobie chwalę używanie jej. Co prawda nie wydziergałam jej dlatego, że potrzebowałam, tylko dlatego, że coś chciałam podziergać, a nie miałam pomysłu na tę bawełnę… no wiecie, już to pisałam wyżej. No więc tej myjki używam. Fajnie się na niej pieni mydło (jasne, że nie tak fajnie jak na gąbce, ale bez przesady) i miło masuje skórę. Nie tak mocno jak myjki ze sznurka konopnego. Tak w sam raz dla mnie. A do tego zrobiłam sobie jeszcze myjkę do pleców.

I, moi drodzy czytelnicy – zachęcam Was, żebyście też sobie takie myjki wydziergali. Taką najprostszą można zrobić z długiego prostokąta zszytego tak, żeby powstała rękawica. Jeśli chcemy myjkę do pleców – prostokąta nie zszywamy, tylko dorabiamy mu dwie długie rączki.

Mówicie, że nie umiecie dziergać? No nie! W dzisiejszych czasach?! Nie potrzebujecie do tego nawet babci! Proszę sobie odpalić jutuba i się nauczyć! O.

No a jeśli już naprawdę, naprawdę nie możecie się nauczyć dziergać, to nauczcie się szyć i uszyjcie sobie myjkę z ręcznika. A jeśli już naprawdę, naprawdę nie umiecie i nie chcecie albo nie macie czasu się nauczyć, bo na przykład macie na głowie noworodka, niemowlaka i dwulatka – możecie mnie poprosić. Wydziergam Wam co chcecie i prześlę Pocztą Polską.

Serio mówię. Napiszcie na adres zawijasne@gmail.com co i w jakim kolorze chcecie i się dogadamy. (Aktualizacja z 5.08.2019: zajrzyjcie też na moje nowe, Zawijasne konto na Instagramie – tam zamieszczam zdjęcia moich udziergów.)

A jeśli nie chcecie się dogadywać i czekać na przesyłkę, zapytajcie, czy Wasz przystojny sąsiad z naprzeciwka przypadkiem nie umie dziergać na szydełku. Mówię Wam, to całkiem możliwe. Ja mam sąsiada z góry, który umie szyć i nawet ma overlocka! A bracia mojej Mamy (że nie wspomnę o Mamie) robili onegdaj na drutach skarpety.
No, w każdym razie poszukajcie w okolicy kogoś, kto umie i zrobi Wam. Tę myjkę. Albo płatki kosmetyczne.

Bo płatki kosmetyczne też robi się łatwo. I też wolimy wielorazowe, prawda?

Płatki to po prostu kółeczka. Ja zrobiłam kilka z pętelkami, żeby można było sobie je po użyciu od razu przeprać mydłem i powiesić na haczyku do wyschnięcia. Zrobiłam też do nich woreczki, żeby można je było prać w pralce no i przechowywać albo zabierać w podróż.

I do myjek, i do płatków użyłam bawełnianej włóczki Drops Paris i szydełka nr 5. Przy używaniu (moczeniu i mydleniu) myjki i płatki robią się mniej mięciutkie i milutkie niż są zaraz po zrobieniu, ale to w sumie dobrze, bo lepiej masują i pilingują.

Płatki kosmetyczne można też oczywiście sobie uszyć albo kupić uszyte z flaneli, bawełny frotte czy z tetry. Najlepiej byłoby mieć do ich uszycia overlock, więc nie wiem czy nie pogadam z sąsiadem z góry… bo szyć też lubię.

Wielorazowe płatki kosmetyczne są przyjemne w użyciu, łatwo się je pierze i szybko schną. I nie musimy kupować co chwila tych jednorazowych, zapakowanych dodatkowo w folię. Sądzę, że płatki kosmetyczne to jeden z tych śmieci, których produkujemy jako społeczeństwo całą masę (górę lodową), a których spokojnie moglibyśmy nie produkować, gdybyśmy wybierali wielorazowe. Więc wybierajmy. Wybierajmy DOBRZE, jak powiedzieliby specjaliści od kampanii wyborczych.

A teraz już lecę, bo Mazury (i żagle) czekają. Ale szydełko i trochę włóczek zabieram ze sobą, więc zastawy płatków kosmetycznych z mini myjkami będą się robić. Jakby co, to piszcie. Kto chce, kto chce, malowane owce?! A za dwa tygodnie, gdy będę wracać z Mazur, napiszę Wam, czy da się być zero albo choć less waste na żaglach.

Ahoj!

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża, mama dwóch nastolatków i jednej córeczki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię robić na drutach i szydełkować, ale jeszcze bardziej – pisać. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze.

4 komentarze

  1. Kiedyś znalazłam sposób na wykorzystanie rajstop, a mianowicie – wydziergana wycieraczka. Tylko, że mimo yt nie potrafię tego zrobić – tzn. dziergać w kółeczko. W efekcie mam rajstop na kilka wycieraczek, ale nie mam czasu/motywacji, aby znaleźć kogoś, żeby mi pokazał, jak to się robi. pozdrawiam i udanego wyjazdu na Mazury.

    1. Dziękuję!
      O, z tymi kółeczkami nie jest tak łatwo. Bo każda włóczka inna, inna grubość i inaczej trzeba robić. Ja też nie za bardzo umiem. Robię i pruję, robię i pruję… Trzeba drogą prób i błędów zobaczyć, jak często wkluwać się po dwa razy w to samo oczko, żeby nie wychodził ani worek (albo czapka), ani pofalowana, pofalbankowana serwetka tylko równy, płaski dysk.

  2. A na czorta Wam „równy płaski dysk” jeśli ma to być myjka? :)) Dążenie do doskonałosci bywa zgubne 😉 Ja mam podobnie z tym szydełkowaniem, tzn, umiałam robić oczka łańcuszka (jeszcze ze szkoły) i to koniec, pytań i dylematów typu „po co…” miałam milion. Ale w ramach megawielkiego stresu wykopałam jakieś średniowieczne szydełko i wełenkę, która najlepsze lata miała już dawno za sobą i była pewnie po stanowojennych wielu pruciach , na yt poszukałam te słupki i zaczęłam… To był super najlepszy odstresowywacz ! Na drugi dzień sprułam i „słupkowałam” jeszcze raz z tej samej wełenki… a potem córka kupiła mi fajne szydełko, a że YT to kopalnia wiedzy (i pomysłów) to powstał szaliczek 🙂 a teraz mam już na koncie chusty i ponczo i… Żadne nie jest idealne, ale jest fajne, mięciusie i przydatne (teraz z resztek po szalikach robię pled na zimę do zakopania się z książką), jakoś serwetki czy gwiazdki na okno mnie nie kręcą, ale koszyk na drobiazgi do łazienki już tak 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *